W ubiegłym r. aż 90 proc. e-sklepów odnotowało 1 grudnia zwiększony ruch na swojej stronie.
Dostawa czyni cuda
Koncepcja Dnia Darmowej Dostawy została przeszczepiona na polski rynek ze Stanów Zjednoczonych. Jej pomysłodawcami było małżeństwo: Luke oraz Maise Knowles, założyciele portalu oferującego zniżkowe kupony i kody promocyjne do wielu doskonale znanych na lokalnym rynku sklepów z różnych branż www.couponsherpa.com. Uznali oni, że rynek detalicznej sprzedaży internetowej może być zainteresowany perspektywą wydłużenia przedświątecznego okresu zakupowej gorączki. Do podjęcia szeregu aktywności pozwalających wystartować z akcją po raz pierwszy w 2008 r. skłonił ich również fakt, że zainteresowanie online shoppingiem regularnie wzrasta i staje się bardziej przystępną formą dokonywania zakupów w opozycji do zatłoczonych i przepełnionych hałasem centrów handlowych. Plan programu opracowany został zaledwie dwa tygodnie przed jego rynkowym wdrożeniem.
Założenie Free Shipping Day było proste i wymowne: zaoferować rzeszom klientów to, czego chcą w łatwy, dogodny i rozsądny cenowo sposób. W świecie e-commerce oznaczało to darmową dostawę z gwarancją dostarczenia w określonym czasie.
Podobne artykuły:
– Knowles swoje założenia opierał na wyniku przeprowadzonej wówczas ankiety, która wskazała, że aż 90 proc. internetowych kupujących wydaje dużo więcej na zakupy, gdy ma świadomość darmowej dostawy. Niemal połowa z nich opuszcza witryny e-sklepów, gdy opłaty za transport są za duże – tłumaczy Krystian Fydrych z ATM, operatora ogólnopolskiej sieci światłowodowej ATMAN, z której korzystają m.in. firmy e-commerce.
Pomysłodawcy byli przekonani, że ich pomysł ma duże szanse na rynkowe powodzenie, ale skali ostatecznego efektu nie przewidzieli. W 2011 r. opracowany przez nich program pozwolił na osiągnięcie rekordowej wartości internetowej sprzedaży wynoszącej ponad miliard dolarów. Pewien grudniowy piątek rozpoczął nową erę światowego e-commerce. Sprzedawcy zachwyceni efektem wywołanym przez Free Shipping Day zaczęli tłumnie przyłączać się do inicjatywy. Wraz z każdym kolejnym rokiem ilość firm partycypujących w programie wzrastała średnio dwukrotnie. Od 2011 r. oficjalna strona akcji zarejestrowała ponad 2600 partnerów.
Polska adaptacja
W kraju nad Wisłą akcja odbywa się corocznie od 2009 r., a misję jej przełożenia na polskie realia podjął serwis eKomercyjnie.pl. W Dzień Darmowej Dostawy, który tradycyjnie przypada na 1 grudnia, sklepy biorące w niej udział oferują klientom bezpłatny dowóz zamówień bez względu na ich wartość, sposób płatności i metodę dostarczenia. Tak jak w przypadku USA, tak również w Polsce można powiedzieć, że inicjatywa kończy się dużym sukcesem podczas każdej kolejnej odsłony.
O ile liczba sklepów zjednoczonych przez tę ideę w 2010 r. wynosiła 1000, o tyle w ubiegłym r. było ich już 2550. Strona www.dziendarmowejdostawy.pl w dniach 1-3 grudnia 2014 odnotowała 2000 użytkowników, którzy wygenerowali ponad pół miliona odsłon. Średni czas, jaki użytkownik spędza na jednej stronie danego sklepu, wynosił wtedy ok. 5 minut.
– Ankieta przeprowadzona wśród wybranych sklepów uczestniczących w akcji w 2014 r. dowiodła, że 90 proc. z nich stwierdziło znacznie zwiększony ruch na swoich witrynach. 80 proc. badanych przyznało, że liczba zamówień dokonanych w czasie trwania Dnia Darmowej Dostawy wzrosła względem listopadowej średniej – tłumaczy Krystian Fydrych z ATM. Badanie przeprowadzone przez Gemiusa korespondowało z opiniami przedsiębiorców: e-sklepy uczestniczące w Dniu Darmowej Dostawy w 2014 r. odnotowały ponad trzykrotny, wynoszący 236 proc. wzrost zamówień w porównaniu do wyników z poprzedniego dnia.
W przedsięwzięciu uczestniczą zarówno sklepy o mniejszej skali działania, jak i powszechnie rozpoznawani „giganci”. Biorąc pod uwagę wzrostową tendencję zainteresowania DDD i zwiększone natężenie ruchu internetowego, tegoroczna akcja powinna być jeszcze bardziej dochodowa i wygenerować jeszcze więcej odsłon. To z kolei może stanowić nie lada wyzwanie dla serwerów obsługujących platformy online.
Prognoza na grudzień – sieciowe zatłoczenie
Na myśl wracają przypadki, w których nawet najwięksi sprzedawcy nie potrafili poradzić sobie z wielokrotnie zwiększonym ruchem na ich portalach – czy to podczas Czarnego Piątku, czy też przez cały sezon zakupowy. Problem z nieodpowiadającą stroną WWW czy koniecznością długiego oczekiwania w wirtualnych kolejkach dotknął na przestrzeni kilku minionych lat takie firmy, jak Victoria Secret, amerykańską sieć sklepów Walmart, brytyjskiego dystrybutora RTV i AGD firmę Currys, a także TESCO oraz BestBuy. Przerwy w dostępności witryny wynosiły od kilkudziesięciu minut do nawet 8 dni, jak miało to miejsce w przypadku American Eagle Outfitters. Nietrudno wyobrazić sobie ogrom strat wynikających z tak długiej przerwy w obsłudze klientów i przewidzieć spadek ich zaufania do konkretnego sprzedawcy.
– Straty związane z brakiem utrzymania ciągłości biznesowej (BCM) mogą być zdumiewające: przed dwoma laty zaledwie 40-minutowa niedostępność witryny Amazona kosztowała spółkę 4,8 mln dolarów. To oczywiście przykład giganta, w przypadku którego nawet chwilowa przerwa w funkcjonowaniu generuje kwoty wyrażane w milionach. W przypadku mniejszych firm z branży straty będą proporcjonalnie niższe. Ale to wciąż straty, których można uniknąć – tłumaczy Ewelina Hryszkiewicz z ATM.
Dlatego przygotowując się na świąteczny szczyt, warto sprawdzić, czy dostawca usług kolokacyjnych i hostingowych ma odpowiednio rozbudowaną infrastrukturę sieciową. Dobrym rozwiązaniem są też usługi chmurowe, gdzie jedną z funkcjonalności jest łatwe skalowanie mocy obliczeniowej. Właściciel sklepu internetowego może dzięki nim obsłużyć zwiększony ruch przedświąteczny bez konieczności ponoszenia znaczących wydatków, a po świętach zrezygnować z większej przepustowości.
Statystyki dotyczące ruchu w sieci potrafią być naprawdę imponujące. W okresie przedświątecznej gorączki zakupowej może wzrastać w jeszcze szybszym tempie i mocniej angażować serwery przedsiębiorstw z branży e-commerce.
– Co roku obserwujemy w grudniu wzrost ruchu w polskim Internecie. Właściwie spada on dopiero tuż przed świętami – zauważa Krystian Fydrych z ATM. – Maksymalny ruch w sieci ATMAN w połowie grudnia 2013 r. wyniósł 174 Gb/s, natomiast w połowie grudnia ubiegłego r. już 240 Gb/s.
Tegoroczne szacunki zakładają, że e-sklepy osiągną obroty sięgające 33 mld złotych. Czy padnie rekord, przekonamy się już wkrótce.